Pierwsze zatrucia czadem w sezonie

Image

Corocznie w sezonie grzewczym dochodzi do zatruć tlenkiem węgla. W tym roku czadem zatruło się już 16 osób z Podkarpacia. Wśród nich była osoba ze Stalowej Woli.

Do ostatniego tego typu zdarzenia doszło 20 października 2016 roku w Rzeszowie. Wskutek zatrucia czadem do szpitala trafiła 5-osobowa rodzina (w najcięższym stanie była kobieta, którą przetransportowano na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej). W niedzielę 16 października do Podkarpackiego Centrum Medycyny Hiperbarycznej w Stalowej Woli trafiła 13- latka, która również zatruła się czadem.

Tym razem obyło się bez przypadków śmiertelnych, ale sezon grzewczy jeszcze się nie skończył, a to właśnie w okresie jesienno- zimowym odnotowuje się najwięcej przypadków zatruć. Strażacy przestrzegają, że do tego, aby zatruć się tlenkiem węgla nie trzeba wiele. Wystarczy, że w mieszkaniu posiadamy piecyk gazowy i szczelnie zamkniemy okna. Stały dopływ świeżego powietrza jest warunkiem swobodnego odpływu spalin. Należy pamiętać, aby przed każdą kąpielą, już po nalaniu do wanny wody, dobrze przewietrzyć łazienkę. Okna muszą być wyposażone w nawiewniki powietrza, a podczas używania piecyka gazowego (termy) uchylone powinno być okno lub otwarty lufcik. Zasłanianie kratek wentylacyjnych, zarówno nawiewnej w drzwiach do łazienki, jak i wywiewnej na wlocie do przewodu wentylacyjnego, grozi śmiertelnym zatruciem.

Statystyki dotyczące zatruć tlenkiem węgla powinny dać do myślenia. W sezonie grzewczym 2015/2016 czadem zatruło się 2229 osób, w tym 98 na Podkarpaciu. Cichy zabójca w minionym roku doprowadził do 50 zgonów, w tym 2 w naszym województwie (64- latka i 48- latka). Wcześniej w sezonie 2014/2015 zatruciu uległo 2007 osób (58 zmarło, w tym 7 na Podkarpaciu).

Tlenek węgla w statystykach zatruć zajmuje trzecie miejsce, tuż po zatruciach lekami i alkoholem. Aby uchronić się przed czadem można w domu zainstalować czujnik tlenku węgla (warto wybrać ten z czujnikiem dymu). Podnosi on poziom bezpieczeństwa w pomieszczeniach, zmniejsza ryzyko zaczadzenia, pozwala na szybką reakcję w sytuacji zagrożenia życia. Tego typu czujniki powinny znaleźć się w pokojach z kominkiem lub piecem kaflowym, w pomieszczeniach z kuchenkami gazowymi, w łazienkach z gazowymi podgrzewaczami wody, w kotłowniach, garażach, warsztatach. Czujka odpowiednio wcześnie zasygnalizuje niebezpieczeństwo wydając bardzo głośny dźwięk. Nawet śpiącego sygnał ten potrafi obudzić i postawić na nogi. Mamy wtedy szansę na opuszczenie zagrożonego obszaru. Zakup czujnika to jednorazowy wydatek rzędu 40- 100 zł.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =
~jonnytomalla

Gdzie kupiłeś ten czujnik jak można wiedzieć?

jonnytomalla

Już pisaółem na ten temat ale powtorzę.Czujnik Kidde z wyświetlaczem pokazującym stęzenie ok 80 zł.Alarm głosny i aż wkurzający.W instrukcji po polsku napisanej pisze przy jakim stężeniu co trzeba zrobić.Czujnik nie jakiś wyrób chinski..tylko angielski z atestami.Urządzenie od zamontowania pracuje 7 lat.Mnie ostrzegł już 2 razy..mam małe mieszkanie i najwyzsze stęzenie odnotowałem 570 jednostek a w instrukcji pisze ze przy 800 traci się przytomność.Polecam wszystkim co mają termy.Urządzenie niezbędne!!

~Maria

Tytuł brzmi co najmniej jak kolejny sukces pisowcow. Czy tak to mamy odbierać?

StefanS51

"Tym razem obyło się bez przypadków śmiertelnych, ale sezon grzewczy jeszcze się nie skończył"

Kto to pisał?
Sezon sie ledwo zaczął a tutaj piszą, że jeszcze sie nie skończył...